niedziela, 3 maja 2015

16.-I did it because I wanted her.


Komentujesz-motywujesz
:)

Leila

Przetarłam oczy rozbudzając umysł. Przekręcając głowę w lewą stronę poczułam niewyobrażalny ból, który rozrywał moje skronie. Syknęłam, a następnie usłyszałam cichy pomruk dobiegający z miejsca obok mnie. Miałam nadzieję, że mi się tylko wydaję, ale rozglądając się spostrzegłem pokój, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Osoba obok zakryta była całkowicie. Jedna myśl krążyła mi po głowie.
Co ja kurwa zrobiłam? 
 Natychmiastowo wyskoczyłam z łóżka czując jak ktoś porusza się niespokojnie mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. Zauważyłam, że na moim ciele była tylko bielizna i duża rozciągnięta koszulka, która z pewnością należała do chłopaka. 
 Rozejrzałam się po pokoju, w którym się znajdowałam. Na białej ścianie przede mną zawieszony był kosz, do którego z pewnością bym nie trafiła oraz koszulki znanych koszykarzy z ich podpisami. Moje oczy powędrowały na kolejną ścianę, która była tego samego koloru co poprzednia. Ta również była związana ze sportem, ale innym. Kij od hokeja przytwierdzony był do powierzchni. Widać były rysy na przedmiocie co było skutkiem przeprowadzonych walk i meczy. Tuż obok górna część od stroju hokejowego z dużą szóstką, która przypomina mi bluzę, ale nigdy nie interesowałam się zbytnio sportami więc nie wiem jak to nazwać. 
Pomieszczenie był bardzo ładnie urządzone. Wyglądało tysiąc razy lepiej niż mój pokój. Nowoczesne meble idealnie wspógrały z dodatkami umieszczonymi w nim. Kolejna ściana, już ostatnia pomijając ścianę z drzwiami. 
 Ta była zupełnie inna niż poprzednie. Pomalowana była na piękny fioletowy kolor. Plakaty Michaela Jacksona rozciągały się po całej jej powierzchni sprawiając, że wygladała zjawiskowo. 
 Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Słynny czarno czerwony żakiet z teledysku "Thriller" wisiała tuż przede mną. Skąd udało się temu komuś ją wytrząsnąć? W moich oczach widoczne były iskierki radości, które jak zwariowane tańczyły w najlepsze. Michael od zawsze był moim idolem. Wprowadził na rynek muzyczny coś zupełnie innego.
 Gdy byłam mała uczyłam się razem z Codym sławnego kroku jakim jest "moonwalk". Nie wychodziło mi to zbyt dobrze, ale te czasy zapamiętałam jako jedne z najlepszych. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie przejeżdżając opuszkami palców po materiale, aby go nie uszkodzić. Spojrzałam w bok zauważając śliczną gitarę akustyczną. Przejechałam palcami po strunach otrzymując wyraźny brzdęk. Zdjęłam przedmiot z jego miejsca i założyłam pasek przez głowę. Położyłam palce na odpowiednich strunach chcąc przypomnieć akordy. Zaczęłam grać. Z początku przypominało to bardziej jęczenie kota, ale po chwili melodia tworzona przeze mnie nabierała sensu. Zapomniałam o całym otaczającym mnie świecie. Była tylko ja i muzyka. Zaczęłam cicho podśpiewywać pod nosem piosenkę, która tworzyła się w mojej wyobraźni. Mój głos stał się pewniejszy, ale chwilę później w przerażeniu ucichłam słysząc jak ktoś się do mnie odezwał. 
-Ładnie-wyszeptał klaszcząc -ale następnym razem mnie nie budź, proszę.-zaśmiał się cicho. Mimo to, że jego głos był nie wyraźny przez to, że nie dałam mu spać to wszędzie bym go rozpoznała. 
-Justin?-spytałam odwracając się i odkładając gitarę na miejsce.
-Tak to jaaa...-przeciągnął drapiąc się po głowie. Odetchnęłam z ulgą zdając sobie sprawę, że tak naprawdę mogłam obudzić się obok innego kolesia.
-Justin, czy my, czy ja, czy coś..-język plątał się mi niemiłosiernie, ale nie mogłam tego powstrzmać.
-Nie, nic się między nami ie wydarzyło jeśli o to chcesz spytać. Nie jestem aż tak głupi.-odparł, a ja w duchu podziękowałam Bogu. Ale z drugiej strony coś zakuło mnie w sercu. "Nie jestem aż tak głupi" co to miało znaczyć? Na co ja w ogóle liczyłam. Na to, że taki przystojny, czarujący chłopak jak Justin mógłby być mną zainteresowany? Jesteś głupia, Leila. 
Jestem tylko jego koleżanką.
-Nie wiem co robiłam, ale przepraszam, Justin.-powiedziałam odgarniając kosmyk włosów,który niesfornie opadł na moje czoło. Usiadłam obok niego na łóżku obserwując jak bawi się kołdrą.
-Nic nie szkodzi. Tylko nigdy więcej nie pij, okej?-spoglądał przez chwilę w moje oczy. Jego tęczówki miały tak piękny kolor, że mogłabym oglądać je przez wieczność. Zassałam policzki czując zakłopotanie pokiwałam głową bawiąc się palcami.
-Teraz poczekaj tu, przyniosę ci coś na ból głowy. Kac morderca nie ma serca, co?-zaśmiał się obserwując jak rozmasowuję skronie w celu zmniejszenia bólu. Opadłam na poduszki zakrywając twarz jedną z nich, podczas gdy jęk irytacji wypłynął z moich ust. Jednak nie mogłam powstrzymać uśmiechu czując zapach Justina na jednej z poduszek. Pachniał doskonale.

Justin

Wyszedłem z pokoju w celu znalezienia tabletek dla Leili. Sposób w jaki wymawiała moje imię doprowadzał mnie do szaleństwa. Zszedłem na dół zastając Jazzy w kuchni, która walczyła ze swoimi emocjami wymuszając uśmiech. Pocałowałem ją w główkę chcąc zapewnić, że jest bezpieczna.
-Pójdę dziś do apteki kupić ci ten test, okej?-spytałem na co otrzymałem smętne pokiwanie głową.
-Nie martw się.-powiedziałem uderzając swoimi biodrem o jej. Musiałem ją pocieszyć, nie mogłem patrzeć jak zatapia się w coraz większym smutku.
-Jak mam się nie martwić? To nie ty będziesz miał małego gówniarza!-krzyknęła, a jej oczy się zaszkliły.
-Jazmyn, nic jeszcze nie wiadomo. Po za tym nie sądzę by zapomniał o gumkach. Miał by z tego same problemy, uwierz mi. I nie mów tak o dziecku. Te małe istotki nie są niczemu winne.-oparłem brodę o jej ramię przytulając ją. Nie mogłem powiedzieć, że ją rozumiem, bo prawda jest taka, że nie rozumiałem. Nie potrafiłem wejść w jej skórę i poczuć to co czuje ona. Jednak musiałem być dla niej wyrozumiały. Było jej ciężko przyjąć wiadomość, że może być w ciąży, a co by było gdyby to okazało się prawdą. 
-Nie ważne co by się działo zawsze jestem twoim bratem i zawsze jestem tu dla ciebie, aby ci pomóc, wiesz o tym prawda?-wytarłem jej słone łzy, które spływały po jej ślicznych policzkach. Czując ciecz na palcach poczułem się fatalnie. Powinienem ją chronić, a tym czasem ona jest załamana. 
-Zrobiłam dla was śniadanie.-powiedziała wycierając resztki łez zgromadzone w jej oczach, wskazując na talerze leżące na blacie. Podziękowałem jej wyciągając tabletki z szafki. Posłałem do siostry pocieszający uśmiech zabierając jedzenie i wszedłem po schodach. 
Ruszyłem do swojego pokoju popychając  drzwi nogą. 
-Już jestem.-powiedziałem odkładając naczynia na szafkę nocną. Leila zakryta kołdrą nic nie odpowiedziała tak jakby w ogóle mnie nie słyszała. Materiał podnosił się w nierównych odstępach co wydało mi się dziwne. 
-Leila?-zmarszczyłem brwi odkrywając kołdrę. Natychmiast zakryła twarz rękami, ale mogłem zobaczyć, że jej twarz jest cała czerwona od płaczu. 
-Co się stało?-spytałem odsłaniając jej długie włosy, które przykleiły się do jej mokrych policzków. 
-Cii.. Już spokojnie, księżniczko.-wyszeptałem gładząc jej główkę. Skarciłem się za to, że ją tak nazwałem, bo przyjaciele chyba nie mówią do siebie używając takich określeń. 
 Ona nie może się dowiedzieć, że coś do niej czuję. Nie chcę żeby mnie wyśmiała.  
 Obszedłem łóżko dookoła i położyłem się obok ciała szatynki. Podłożyłrm poduszki pod głowę, aby moja pozycja przypominała bardziej siedzącą. Przysunąłem ją bliżej siebie jedną ręką obejmując jej talię, a drugą gładząc jej pachnące włosy. Pocałowałem jej malutką dłoń mrużąc oczy. Nie wiedziałem co się ze mną działo, gdy byłem przy niej po prostu wariowałrm, a moje serce biło z zdwojoną siłą. Miałem wielką chęć poznania jej tak jak nikt inny tego nigdy nie zrobił. Chciałem poznać jej wszystkie smutki, zmartwienia i momenty, które sprawiają, że czuje się dobrze. Chciałem poznać tytuł jej ulubionej piosenki i filmu. Chciałem sprawić, że uśmiech pojawiałby się częściej na jej twarzy. Chciałem sprawić by była szczęśliwa, obdarowywać każdy centymetr jej ciała pocałunkiem. Chciałem po prostu dać jej miłość.
Chciałem, aby czas zatrzymał się właśnie w tym momencie. Leila leżąca w moich ramionach to wszystko czego potrzebuję. 
-Powiesz co się stało?-wypowiedziałem to jak najłagodniej jak mogłem. Nie chciałem jej zmuszać do mówienia czegoś o czym mówić nie chciała. 
-Ja po prostu czasami.. Są takie chwile, że wszystkie negatywne emocje, wszystkie moje zmartwienia się kumulują i nie wytrzymuję, nie potrafię tego trzymać w sobie.-powiedziała, a ja zdołałem poluźnić uścisk na jej talii, jednak ona mnie powstrzymała.
-Nie zostawiaj mnie.-Nie zostawię cię. Pokiwałem tylko głową przytulając ją bardziej.
-Chciałabym urodzić się jeszcze raz. Albo w ogóle się nie urodzić. Kiedy m-mój tata zginął moja mama obwiniała mnie za wszystko. Raz powiedziała mi, że jestem tylko wpadką i nikt mnie nie potrzebuje. Miałam wtedy trzynaście lat. Wyobrażasz sobie jak się wtedy czułam? Mimo to, że to wydarzyło się trzy lata temu pamiętam wszystko dokładnie. Każdy szczegół, każde bolesne słowo. To wtedy pierwszy raz mnie uderzyła, a potem było coraz gorzej.-wyszeptała, aby nikt poza mną nie mógł tego usłyszeć. Dopiero teraz zobaczyłem łzy na jej bladej skórze. To co mi powiedziała musiało ją naprawdę wiele kosztować. Jednak ucieszyłem się na myśl, że ufa mi i postanowiła się przede mną w jakiś sposób otworzyć. Natychmiastowo je wytarłem rękawami swojej bluzy.
-Chciałabym być jak każda dziewczyna w moim wieku. Chciałabym chodzić na imprezy i nie przejmować się niczym.  Chciałabym mieć chłopaka, który by mnie pokochał. Dlaczego nie mogę mieć tego co wszyscy?-spytała wypalając dziurę spojrzeniem niebieskich tęczówek, które wbijała w moją twarz. Ja cię kocham-chciałem powiedzieć, ale się bałem.
-Dlaczego nie mogę żyć normalnie, Justin?-znowu to zrobiła. Powiedziała moje imię w tak kurewsko idealny sposób. Jej głos był melodią dla moich uszu, o którą modliłem się każdego dnia.
 Spojrzałem na jej usta w odcieniu jasnej maliny, aż prosiły się, aby ich posmakować. Zmieniłem pozycję, a moja głowa znajdowała się bliżej jej twarzy. Pochyliłem się dotykając jej ust swoimi. Chociaż bardzo chciałem to przerwać,  nie mogłem. Uczucie, które rodziło się w moim sercu pragnęło poczuć jej skórę. Zacząłem poruszać delikatnie wargami oczekując ruchu z jej strony. Przez chwilę nie wyczuwałem kompletnie nic, nawet bicia serca. Otwierając przez ułamek sekundy oczy zobaczyłem, że jej są zamknięte. Jej ust lekko drgnęły zaczynając ze mną współpracować. Uśmiechnąłem się do siebie wkładając w to więcej emocji. To co czułem  było najlepszym co trafiło mi się w życiu. Jednak musiałem to przerwać. bo traciłem kontrolę. Oderwałem się od szatynki łapiąc dawkę powietrza. Jej policzki stały się purpurowe.
-Przepraszam, nie powinnam.-powiedziała kręcąc głową. Że co? Przecież to ja jestem winny. Ona za wszystko obwinia siebie.
-przecież to moja wina. Po prostu tak dużo mówiłaś..-powiedziałem drapiąc się po karku. Nie, to nieprawda. Zrobiłem to, bo jej pragnąłem.
__________________________________________________________________________________
Aaaa nawet nie wiecie jak bardzo czekałam aż wstawię to zdjęcie! *o*
Uwielbiam tę przeróbkę jest po prostu idealna hdhkdkasja <3 
Co do poprzedniej notki. Do głowy by mi nie przyszło zawieszenie tego opowiadania. Po prostu chciałabym coś zmienić, ale jest trochę za późno. 
Zapraszam Was na opowiadania Ani, która zasługuje na o wiele większą liczbę czytelników. Pisane przez nią historie należą do moich ulubionych. 

Chciałabym również poinformować Was, że następny rozdział pojawi się pewnie dopiero 9 maja ze względu na zieloną szkołę. Chyba, że zdążę  napisać go przed wyjazdem. 
Wbijajcie też na zakładkę "My favourite stories". 

Jest ktoś zainteresowany kupnem rzeczy z Justinem? Płyt, książki lub bluzki? 
Jeżeli tak piszcie na asku. 
@loser890


http://our-fangle.blogspot.com/?m=1


19 komentarzy:

  1. Boże :') kocham ten rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww jak slodko <3 niech oni beda razem: o. Wszystko super spoko do nastepnego: )tym razem z anonima: p
    /wiktoria hofman

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww uwielbiam ich <3 świetny do następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie, cudownie, cudownie!
    Byłoby cudownie kiedy byliby razem♥
    Zaskoczyłaś mnie z tym dzisiejszym rozdziałem, dziękuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. O Jezu, ten rozdział jest napisany tak strasznie dobrze, że aż wow, naprawdę. Uczucia Justina do Leili są piękne, tylko szkoda, że cały czas je ukrywa, powinien powiedzieć jej, co czuje, bi wtedy oboje poczuliby się dużo lepiej. Zwłaszcza po tym pocałunku na koniec. Widać, że oboje bardzo tego chcieli i mam nadzieję, że niebawem powtórzą. Weny, kochana <3
    18th-street-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. No w końcu! Już myślałam że nie doczekam tego pocałunku! Xd Boski rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. O MÓJ BOZIU. <3
    Nie kurwa, bawiła się lalkami i prawdopodobnie zaszła podczas tego w ciąże, Justin.-Wyję to tej pory.
    Ale poza tym, czy wiecie, że istnieje coś takiego jak tabletka "jeden dzień po"? Jazmyn, jeszcze nic nie jest stracone! xD
    Ale ten pocałunek jest epicki! Tylko czemu oboje się kochają a tego sobie nie wyznają? Czekam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam twoje opowiadanie i mam nadzieje ze coś sprawi ze nie bedzie posmiewiskiem:**

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne opowiadanie! Przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień ;) Justin, dlaczego ukrywasz swoje uczucia? Oni muszą być razem!
    No i dzięki wielkie, że znalazłaś czas na skomentowanie mojego rozdziału, jest mi niesamowicie miło <3
    http://change-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Supeeeer ♥ Czekam na kolejny rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! <3 Czekam na nn. :) Życzę weny i zapraszam do siebie
    http://anotherworldaw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurnaaaa czekam na następny ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny blog, cudowny rozdział!!
    Ja dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem, więc serdecznie zapraszam do mnie: http://jblimitedfreedom.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham to opowiadanie pisz dalej

    OdpowiedzUsuń