środa, 1 kwietnia 2015

12.- Kissing that bitch.

No one
-
Już cichutko-wyszeptał do ucha szatynki podczas, gdy ona zalewała się łzami. Każdy z nas miał kiedyś taki dzień, że po prostu nie dawał sobie rady, prawda? Mimo tego, że Leili przytrafiło się wiele gorszych rzeczy niż sytuacja, która wydarzyła się po lekcji wychowania fizycznego. Nie miała już po prostu siły. Kurczowo zaciskała piąstki na koszulce Justina niczym mała zdenerwowana dziewczynka. Chciała zatrzymać łzy poprzez złączenie ust w cienką linię, ale to nie pomagało. Zaś serce chłopaka pękało za każdym razem gdy słyszał szloch swojej przyjaciółki. Przecież jeszcze niedawno obiecywał jej, że nikt więcej jej nie skrzywdzi. Miał ochotę spuścić łomot samemu sobie. Dziewczyna złapała kilka oddechów uspokajając się powoli.
-Leila. Jestem tu z tobą, proszę nie płacz.-powiedział błagalnie, bo czuł jak oczy zaczynają go piec. Szatynka uspokoiła się na moment biorąc miarowe oddechy.
-Co się stało?- spytał nie myśląc i przybił sobie mentalnie piątkę, w czoło..
-J-ja, dz-dziewczyny, o-one.-jąkała się między pociągnięciami nosem.
-Justin, czemu wszyscy mnie tak nienawidzą? Co ja im zrobiłam?-spytała wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki. Nie rozumiała czym zawiniła.
-Ja cię lubię. Nawet bardzo.-uśmiechnął  się do niej ukazując szereg białych zębów. Nie odpowiedział na jej pytanie, bo zwyczajnie nie wiedział dlaczego tak jest. Nie wiedział czym ona zasłużyła sobie na takie życie. Gdyby mógł zabrał by od niej całe cierpienie i przekazał sobie.
-Poczekaj chwilę.- wstał i złapał za końce bluzy podciągając ją do góry. Koszulka, którą miał pod ubraniem uniosła się lekko do góry przez co dziewczyna miała idealny widok na jego klatkę piersiową pokrytą tatuażami. Przypatrywała się im z zachwytem. Zręcznym ruchem poprawił włosy, które rozczochrały się mu podczas zdejmowania bluzy. Podał rękę, aby wstała i dał jej do ręki swoją bluzę. Dziewczyna patrzyła przez chwilę ze zdziwieniem, ale po chwili przeniosła wzrok na swoją koszulkę, która była cała przemoknięta i zrozumiała. Ze skrępowaniem patrzyła na szatyna, ale on chyba nie wiedział o co chodzi. Leila odwróciła się i zdjęła swoją koszulkę. Chłopak chciał już odwrócić wzrok lecz ujrzał zielono-fioletowe siniaki w okolicach kręgosłupa i kilka podłużnych kręgów. Na samą myśl o tym jak powstały przeszły go ciarki. Dziewczyna garbiąc się lekko założyła bluzę przez głową. Niezdarnie zaplątała się w niej przez co na twarzy szatyna pojawił się uśmiech. Odwróciła się w stronę Justina posyłając mu łagodny uśmiech. Fioletowa bluza sięgała jej poniżej kolan przez co Justin uważał, że wygląda słodko. Podziękowała mu, a następnie wytarła resztki łez z twarzy. Związała włosy w kucyk i wyszła z łazienki, a tuż za nią podążył chłopak. Dziewczyna zeszła po
schodach i ruszyła w stronę klasy. Justin ze zdziwieniem przyglądał się poczynanią szatynki. Dopiero gdy zbliżyła rękę do klamki zareagował. Położył dłoń na jej ramieniu obracając ją tak, aby stali ze sobą twarzą w twarz.
-Chyba nie zamierzasz iść teraz na lekcje.-spytał choć brzmiało to bardziej jak stwierdzenie. 
-J-ja. Justin, m-muszę.-wyjąkała przenosząc wzrok na swoje paznokcie, które były połamane. W takiej sytuacji nie zbyt obchodził ją jej wygląd. I tak nikt nie zwracał na nią uwagi w TEN sposób. Ubierała się w to co miała, ale w głębi duszy marzyły się jej piękne suknie niczym te księżniczek Disney'a. 
-Nie m-mogę tak c-ciągle opuszczać lekcji.-westchnęła. Justin był zawiedziony tym, że Leila znów zaczęła się jąkać. Było  już tak dobrze w ich relacji, ale jakieś głupie dziwki zepsuły to wszystko. 
-Tylko, że wiesz... Nie masz torby.-wskazał na ramie, na którym powinna znajdować się teczka. Spanikowana spojrzała na swoje ramię, a potem szybko pobiegła do łazienki. Rozejrzała się, ale nie było tam nic. Otworzyła drzwi od każdej kabiny, ale nic nie znalazła. Złapała się za głowę i próbowała uspokoić swoje oddechy. Chłopak patrzył się na dziewczynę i marszczył brwi. Sprawdzała każde pomieszczenie kilka razy, aby się upewnić, ale nie znalazła. Biegiem ruszyła przez korytarz rozglądając się na wszystkie strony jednak nic nie dostrzegła. 
-Leila, poczekaj. Poszukamy tego, ale na spokojnie. -odezwał się chłopak. 
-Nie umiem spokojnie.-jęknęła. 
Poprawiła swój kucyk i pociągnęła nosem. Przeniosła dłoń do swoich ust i zaczęła przygryzać skórki. Zawsze tak robiła gdy się stresowała. Taki nawyk zyskała w dzieciństwie i zostanie już chyba na zawsze. Zbiegła po kilku schodach kierujących do sali gimnastycznej. Otworzyła drzwi rozglądając się po pomieszczeniu. Sala świeciła pustką i nie było tam nic co mogło by przykuć jej uwagę. Spuściła głowę odwracając się, a wtem usłyszała donośny krzyk Justina. 
-Znalazłem! 
Leila przyśpieszyła krok i szukała wzrokiem jego sylwetki. Chłopak stał centralnie przed nią trzymając torbę, którą wyjął z... kosza na śmieci. Szybko ją złapała opadając na kolana. Zaczęła przeszukiwać każdą kieszeń czując jak jej ręce zaczynają się trząść. Przeszukała wszystko po kilka razy aż w końcu odwróciła torbę do góry nogami i nią potrząsnęła, tak że wszystkie przedmioty wylądowały na podłodze. 
-Nie ma tego. Justin, nie ma.- złapała się za głowę i po raz kolejny przeszukała kieszenie, aby upewnić się, że nic się tam  nie zachowało. W kącikach jej oczu zaczęły pojawiać się łzy. 
-Czego nie ma?-spytał klękając obok niej. Zebrał wszystkie rzeczy z podłogi i włożył je jej do torby układając książki od największej do najmniejszej. Zauważył, że  niektóre strony były pogniecione lub powyrywane. 
-Portfela. Miałam tam wszystko. Wszystkie pieniądze, które mi zostały. Zegarka też nie ma, ani moich leków..-wypłakała cicho. 
-Nie martw się kupię Ci co będziesz chciała.-powiedział przytulając przyjaciółkę. Pokręciła głową na te słowa. 
-A-ale ten zegarek to była jedyna pamiątka po moim t-tacie. Nie chcę niczego innego. A poza tym i tak już za dużo mi pomagasz..-wyjąkała spoglądając na szatyna, który patrzył ze smutkiem na stan, w którym znajdowała się dziewczyna. Priorytetem Justina było to, aby pomóc Leili. Chciał, aby była szczęśliwa, bo naprawdę na to zasługiwała. Nie chciał poruszać tematu jej ojca, bo wiedział, że to by tylko pogorszyło stan emocjonalny dziewczyny. Złapał za jej rękę pocierając lekko kciukiem wewnętrzną stronę jej dłoni. 
-Obiecuję ci, że go odzyskamy.-uśmiechnął się i miał nadzieję, że ona to odwzajemni lecz Leila wpatrywała się tępo w jeden punkt. Dziewczyna obserwowała ich złączone dłonie. Nie wiedziała jak ani nie wiedziała kiedy, ale zakochała się w Justinie. Czuła się przy nim bezpiecznie nawet, gdy wcale tak nie było. Doceniała to, że mógł ją wyśmiać i zachowywać się jak Mike, ale wybrał inny kierunek działań i się z nią zaprzyjaźnił. Jego dłoń była dużo większa, a na całej ręcę znajdowały się wyraźne żyły, które podobały się szatynce. Poderwał się z miejsca i pociągnął za rękę dziewczynę. 
-Chodź, zaraz skończy się lekcja.-powiedział obmyślając w głowie plan jak odzyskać przedmiot należący do Leili.
Wyszli ze szkoły niezauważeni. 
Justin otworzył dziewczynie drzwi i wskazał, aby wsiadła, a ona posłusznie usiadła na miejscu. Leila zamknęła je za sobą, a chłopak oparł się o maskę obserwując uczniów wychodzących ze szkoły. Odnalazł wzrokiem tę samą blondynkę, która wyśmiewała się z jego przyjaciółki w klasie. Jego intuicja podopwiadała mu, że to na pewno ona stoi za złym humorem Leili. 
Podszedł do niej i spojrzał na nadgarstki lecz nie dostrzegł tam zegarka. Zauważył, że na tyle jej spodni znajduje się wypuczenie. 
-Hej.-wyszeptał wprost do jej ucha, a ona  natychmiast się odwróciła. Napotkała spragnione spojrzenie chłopaka na co zadziornie się uśmiechnęła i przycisnęła swoje ciało bliżej szatyna. 
-Seksownie dziś wyglądasz.-powiedział lecz wcale tak nie myślał. Wyglądała dla niego dziwkarsko? Tak to dobre określenie. Złożył kilka niechlujnych pocałunków na jej szyi i złapał ją za tyłek. 
Jęknęła cicho i przycisnęła swoje usta do jego. Nigdy nie miał gorszego pocałunku. Włożył dłoń do kieszeni jej spodni wyjmując ostrożnie zegarek i zaciskając go w dłoń. Odepchnął ją i uśmiechnął się szeroko następnie żegnając blondynę. 
Leila przypatrywała się całej sytuacji i szok ogarniał jej ciało. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego całował się z dziewczyną, która ją tak poniżała. 
Mimo, że chciał dobrze nie wiedział jak bardzo rani tę drobną dziewczynę.
Odwrócił się wycierając usta dłonią. Zrobił to tylko i wyłącznie dla przyjaciółki. Obiecał, że go odzyska. Musiał dotrzymać słowa, bo wiedział jak to jest gdy ktoś cię zawodzi. 
Wsiadł do samochodu wkładając kluczyki do stacyjki. Odwrócił głowę w stronę dziewczyny, która wpatrywała się w okno zaciskając usta w cienką linię. 
-Masz może wodę?
Leila otworzyła torbę wyjmując z niej butelkę i podała ją szatynowi. 
Odkręcił korek i przyłożył plastik do ust biorąc łyk. Zakręcił butelkę oddając ją jej właścicielce. Wypłukał jamę ustną tak jak robi to się podczas mycia zębów i wypluł wodę na ziemię, a następnie zamknął drzwi. 
-Fuj-jęknął wystawiając język.
-Co fuj?-spytała marszcząc brwi. Schowała butelkę przenosząc wzrok na Justina. 
-Jej usta są obleśne. Ciekawe ile za nie zapłaciła.-parsknął śmiechem, ale Leila nadal nie rozumiała o co mu chodzi. 
-To po co się z nią lizałeś?-odezwała się lekceważąco chcąc ukryć swój smutek.
-Uhm... Zapomniałem!-krzyknął zaczynając szperać po kieszeniach. Podniósł się lekko ku górze wyciągając przedmiot z kieszeni spodni.
-Obiecałem.- uśmiech wkradł się na jego usta. Spojrzał na otwartą dłoń dziewczyny i położył na niej zegarek.
Jej oczy zaświeciły się przez chwilę, a kąciki ust uniosły się w górę. To było to na co Justin czekał. Chciał widzieć ją uśmiechniętą.
-Dziękuję-szepnęła niewyraźnie. Wciąż było jej wstyd za to, że tak źle o nim myślała. On chciał jej pomóc, a ona myślała, że po prostu chciał się z kimś zabawić i wybrał akurat jej wroga.
-Nie ma za co, ko.. koleżanko..-uśmiechnął się bezradnie, drapiąc się po głowie. O mało nie nazwałby jej swoim "kochaniem".
-Chciałabym cię teraz przytulić, ale nie chcę spowodować wypadku.-zaśmiała się, a Justin był w niebie słysząc tak niebiański chichot.
Kilka minut jechali w ciszy, ale Leila zdecydowała się ją przerwać.
-Ehm.. Justin?-wymruczała wiercąc się na fotelu. Chłopak odwrócił się w jej stronę przesuwając dłoń po kierownicy.
-Pójdziesz ze mną do domu?-wyszeptała bojąc się reakcji szatyna. Przełknął ślinę, a następnie pokiwał głową.
**
-Jeszcze jedno piętro.-powiedziała śmiejąc się i patrząc na chłopaka, który był wyraźnie zmęczony.
Po dwudziestu sekundach znajdowali się przed drzwiami. Leila włożyła klucz do drzwi przekręcając tak, że się otworzyły. Weszli do środka i zdjęli buty.
-Leila?-usłyszeli, a tuż po chwili przed ich oczami pojawił się niski brunet. Podbiegł do dziewczyny i wtulił się w nią.
-Gdzie byłaś? Tęskniłem.-objęła go mocniej i pogłaskała po plecach.
-Jest mama?-spytała patrząc na brata. Pokręcił głową, a następnie wyrwał się z uścisku. Podszedł do Justina wyciągając dłoń w jego stronę. Ten ją uścisnął i posłał mu uśmiech.
-Jestem Bradley, brat Leili.
-Justin, przyjaciel..-nachylił się nad jego uchem i wszeptał "Masz piękną siostrę". Na co Brad odpowiedział cichutkie "Wiem".
Cała trójka odwróciła się w stronę schodów skąd dochodził dźwięk cichych kroków. Po chwili dziewczynka stała przyglądając się reszcie. Justin postawił kilka kroków, a następnie ukucnął.
-Cześć księżniczko, jak masz na imię?-uśmiechnął się w stronę dziewczynki, która lekko się zarumieniła.
-Lily, a ty?
-Justin. Lily to jak kwiatuszek, wiesz?-pogilgotał ją po brzuszku na co zaśmiała się ukazując szereg malutkich ząbków.
-Ale wy jesteście podobne.-powiedział spoglądając raz na Lily, raz na Leile.
**
-To co chcecie zjeść?-spytał Justin. Leila była pod wrażeniem, że złapał z nimi świetny kontakt przez tak krótki czas. Widać było, że lubi dzieci.
-Byle co. Ale daj więcej Leili, bo ona strasznie mało je.-odpowiedział Bradley wgapiając się w telewizor. Martwił się o siostrę, bo zauważył, że jest strasznie chuda. Szatyn spojrzał na dziewczynę, która bawiła się bransoletką zasysając wnętrze policzków. Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Robisz tak samo jak Jazzy.-powiedział, a dziewczyna zmarszczyła brwi.
-Jak się denerwujesz bawisz się bransoletką.-wzruszył ramionami otwierając lodówkę. Wyciągnął z niej kilka składników układając je na blacie.
Zrobili kanapki oraz jajka z bekonem.
Dziewczyna wskazała ręką na schody i skinęła głową, aby poszedł za nią. Justin przez chwilę przyglądał się tyłkowi Leili oblizując wargi. Pokręcił głową. Szatynka popchnęła drzwi wchodząc do pokoju.
-Uhm.. Możesz usiąść tutaj.-wskazała na łóżko. Justin usiadł od razu czując jak twardy jest materac. Jak ona mogła spać na czymś takim? Podała talerz szatynowi, a sama usiadła obok niego biorąc gryza kanapki.
-Dobre.-stwierdziła zgodnie z prawdą. Wzięła kolejne trzy kęsy i już czuła, że nie może, ale wiedziała, że musi. Napiła się soku i ponownie złapała za kanapkę przeżuwając ją do końca. Wytarła kąciki ust łapiąc się za brzuch. Wstała z łóżka i położyła dłoń na twarz czując jak jedzenie podchodzi jej do gardła. Pobiegła do toalety, a tuż po chwili nachylała się nad sedesem zwracając zawartość żołądka. Zakaszlała krztusząc się. Podeszła do umywalki i wypłukała jamę ustną chwyciła za szczotkę do zębów i pastę, aby pozbyć się tego okropnego smaku. Justin stał w drzwiach patrząc na nią ze smutkiem.
Wtem usłyszeli otwieranie drzwi.
-Błagam nie.-wyszeptała cicho. Na samą myśl o matce miała ochotę rozpłakać się jak małe dziecko.
________________________________________
Aaaa!! jest 23:55 więc mam jakieś 4 minuty na napisanie tej notatki.
A więc tam, tam, tam... 10 000 wyświetleń! Nawet nie wiecie jak się cieszę jejku.
Wiem, że trochę nawaliłam z tym rozdziałem, bo dodałam go po ponad tygodniu i do tego nie jest zbyt ciekawy. Przepraszam.
Dziękuję Wam za tak liczną liczbę komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Ej nie wiem jak nazwać ten rozdział! Pomocy.
BieberRoast to jakiś koszmar, ale popłakałam się na wypowiedzi Justina. To było cudowne.
Egzamin poszedł mi świetnie, był łatwy.
Wesołych Świąt Misie!
23:59.

 

17 komentarzy:

  1. Jak zwykle rozdział jest świetny! Tak bardzo mi szkoda Leili ;c Już nie mogę się doczekać następnego. @invanilie

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww Justin się o nią troszczy !! Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się to opowiadanie dalej ;) świetny do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny nie mogę doczekać się aż zacznie między nimi się coś dziać>>>>> a no i gratulacje:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww jaki słodki rozdział *-* Świetny jak zawsze ;D Nawet nie wiesz jak się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga! Kocham :') <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny rozdzial, .Justin coraz slodszy<3 Dużo pomaga Leili a to dla niej jest dobre, wiadomo. Szkoda mi jej; ( i jeszcze ta okropna matka: x do nastepnego: )

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny ❤ nie mogę się doczekać następnego i jestem bardzo ciekawa tego co będzie dalej (: pisz szybko! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze mega rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudowny i oczywiście czekam na następny!:)
    + Gratulacje za sprawdzian!! ;
    PS. również Wesołych Świąt <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle rozdział cudowny i ciesze sie że piszesz to ff :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham ♥ Uwielbiam to ff.
    Ciekawe co zrobi jej matka.

    OdpowiedzUsuń
  11. koocham to! to opowiadanie zasługuje na jakiś rozgłos,bo o matko gdgbgffh jest przecudowne!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojojoj. Biedna dziewczyna. Mam nadzieje że stanie się jakiś cud i wreszcie będzie mogła normalnie żyć nie bojąc się matki. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  13. Błaagaaaam :(( daj szybko nowy rozdział omgg, błagam :((

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej, ale oni mają wspaniały kontakt. Gdyby Leila nie była tak krzywdzona przez wszyatkich dookoła, można by jej nawet zazdrościć, ale w jej sytuacji to słowo nie kest na miejscu. Strasznie się bałam, że kiedy Justin przelizał się z tą blondynką, Leila ucieknie z jego samochodu, ale dzięki Bogu została. Ona nie przeżyłaby kolejnego upokorzenia. Rozdział świetny, przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Życzę weny i czekam na kolejny <3
    18th-street-jb.blogspot.com
    goodnight-sweetheart-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Daj kolejny rozdział !! Zajebiste opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń