KRÓTKA NOTKA POD ROZDZIAŁEM! CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Leila
-Nie! Nie!- obudził mnie głośny krzyk z pokoju obok. Najpierw to zignorowałam, bo byłam śpiąca lecz gdy krzyk się powtórzył szybko poderwałam się z łóżka i biegiem dotarłam do pokoju rodzeństwa. Uspokoiłam się gdy zobaczyłam Bradleya i Lily siedzących na łóżku.Leila
-C-co się stało?- spytałam zniepokojem w stronę dziewczynki.
-Lily miała koszmar, ale już wszystko wporządku- posłał mi uśmiech i przytulił małą kruszynkę.
-Cichutko, już wszystko dobrze, spokojnie- usiadłam na łóżko i posadziłam płaczącą Lily na swoje kolana.
Po kilku minutach było słychać tylko cichy, spokojny oddech.
Wstałam powoli przykrywając ją kołdrą.
-Ja już muszę iść. Poradzicie sobie?-byłam pewna, że sobie poradzą, bo są dzielni, a ta cecha im nie zniknie.
-Jasne. Będę się nią opiekował
Pochyliłam się i złożyłam całusa na czole Brada oraz Lily.
-Kocham was- powiedziałam cicho znikając za drzwiami.
***
Dzisiejszy dzień zapowiadał się słonecznie. Gdy szlam do szkoły musiałam zdjąć kurtkę, bo słońce niemalże paliło moją skórę.
Nieźle jak na luty.
Zegar na ścianie wskazywał już 10:50 co oznacza, że czwarta lekcja się rozpoczęła. Postanowiłam, że nie pójdę już do szafki. Na szczęście pierwszą lekcję jaką dziś mam to chemia, a ją mam akurat wpakowaną do torby.
Szybkim krokiem weszłam na drugie piętro i stanęłam przed klasą biorąc głęboki oddech. Zapukałam delikatnie i otworzyłam drzwi. Oczy wszystkich uczniów w klasie skierowane były w moją stronę. Wszystkie. Oprócz Justina.
-J-Ja przep-przepraszam za spóźnienie- wyjąkałam. Tak na prawdę nie przepraszam, ale tak już się przyjęło.
-Siadaj na miejsce- wykrzyczała pani Green na co lekko się wzdrygnęłam.
Poszłam na koniec sali i usiadłam obok Justina. Spojrzałam na niego. Wydawał się bardzo skupiony nad ćwiczeniami, które zadała Green. Odwróciłam się i zaczęłam pisać tym razem poczułam jak Justin wypala wzrokiem siną skórę na moim policzku. Zacisnął szczękę, a ja powoli odwróciłam się w jego stronę na co on spuścił głowę znów wgapiając się w zeszyt. Okej to jest dziwne. Dlaczego on unika mojego wzroku? Czy to nie ja jestem ta nieśmiała?
Lekcja skończyła się tak szybko jak się zaczęła. Żadne z nas się nie odezwało. Kilka razy próbowałam, ale szybko rezygnowałem. Zeszłam po schodach i podeszłam do mojej szafki wpisując kod. Odłożyłam kurtkę i zbędne książki zabierając te potrzebne i zatrzasnęłam szafkę. Zorientowałam się, że jest pora lunch'u więc wyjęłam jeszcze dwa dolary z tylnej kieszeni spodni. Poszłam na stołówkę i wzięłam herbatę. Niestety na nic innego mi nie starczy. Chciałam już iść gdy poczułam, że ktoś szturchnął mnie w plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam Mike'a wraz z Justinem.
Justin
Wraz z tym Mike'iem Dupkiem Johnsonem udałem się w stronę stołówki gdzie znajdowała się szatynka. Muszę to zrobić inaczej się tam nie dostanę, a to jedyna szansa na spełnienie marzeń. Nie zrozumcie mnie źle ja naprawdę nie chcę jej krzywdzić, ale stęskniłem się za tym. Przez trzy lata nie mogłem uprawiać żadnych sportów ze względu na zdrowie. A to tak jakbyś miał tlen, ale nie mógł nim oddychać.
Przetarłem dłońmi twarz przetwarzajàc wszystko po raz kolejny.
Podszedłem do Leili popychając ją na jedną ze ścian. Uderzyła plecami w powierzchnie, a ciecz w kubku, którą trzymała w ręku rozlała się na jej ubrania oraz książki, które po chwili leżały na podłodze. Nadepnąłem na jej stopę, a ona chwilę potem zgięła noga w kolanie jakby to miało uśmierzyć ból. Przybliżyłem twarz do jej ucha i szepnąłem cicho aby nikt oprócz niej nie mógł tego usłyszeć.
-Przepraszam.- wiedziałem, że to nic nie pomoże, ale musiałem. Złapałem za jej nadgarstki i przyparłem do ściany po obu stronach jej głowy. Ugiąłem nogę w kolanie i wypchnąłem w stronę dziewczyny uderzając ją w brzuch. Choć zrobiłem to jak najdelikatniej mogłem byłem pewny, że ją to boli, ponieważ zacisnęła powieki. Dzwonek zadzwonił. Moje wybawienie. Odsunąłem się od szatynki, a po chwili uświadomiłem sobie co zrobiłem. Siedziała skulona od ścianą, a jej ciało się trzęsło. Uniosła wzrok by upewnić się, że nikogo nie ma, ale gdy zobaczyła mnie szybko poderwała się z miejsca i wybiegła z pomieszczenia. Jej oczy były całe we łzach, a ja poczułem ukłucie w sercu. Wybiegłem chwilę po niej, ale nigdzie jej nie widziałem. Czy to jakieś pieprzone dèjà vu?! Wbiegłem po schodach w stronę pokoju 301 jednak drzwi były zamknięte.
Chciałem już iść na dół, ale coś, a raczej ktoś rzucił mi się w oczy. Dziewczyna siedziała na parapecie przwieszając nogi przez ramę okna. Machała nogami jak mała dziewczynka. Zsunęła się trochę.
-Nie!-krzyknąłem tak aby mnie usłyszała i zacząłem biec w jej stronę.
-Nie rób tego- wysapałem stojąc przy niej.
-Dlaczego mam tego nie robić? Nie będziesz miał kogo upokarzać? Masz rację nie ma innej tak beznadziejnej osoby jak ja.
-Leila ja..-nie dane było mi dokończyć, ponieważ znajomy głos mi to przerwał.
-Nic już nie mów. Wiem, że jestem największą ofiarą tego świata i nie musisz mi przypominać. Idź już do swojego nowego kolegi i ponabijaj się ze mnie jaka to jestem naiwna.
-On nie jest moim kolegą, a ty nie jesteś naiwna.
-Nie jestem? Myślałam, że chociaż ty mnie lubisz. Wierzyłam w to, że będę miała z kim porozmawiać. A ty tak po prostu zmieszałeś mnie z błotem. - wyszeptała na jednym oddechu przymykając powieki.
-Ja nie chciałem. Naprawdę.-teraz wszystkiego żałuje. Wtedy też tak było, ale teraz to uderzyło ze zdwojoną siłą.
-Ale to zrobiłeś, Justin. Zrobiłeś to. A ja ci ufałam, wiesz? Ufałam ci, myślałam, że jesteś moim przyjacielem, ale jednak bardzo się myliłam. Nie wiem co on ci powiedział po prostu nie wiem, ale przyjaciele tak nie robią.- w jej oczach było widać smutek. Ona się na mnie zawiodła. Ufała mi. Byłem dla niej przyjacielem, ale ja to wszystko zepsułem.
Szatynka zeskoczyła z parapetu na podłogę przez chwilę się chwiejąc. Podszedłem do niej i założyłem jeden kosmyk włosów za jej ucho. Lekko się spięła. Postanowiłem coś sprawdzić. Stanąłem na przeciwko i ją obiąłem. Dziewczyna skuliła się zaciskając powieki.
-Z-zostaw- jęknęła cichutko złączając razem nogi.
-Ty.. się mnie boisz?- spytałem odsuwając się od niej. Jej wyraz twarzy mówił wszystko.
-Boisz się mnie.-wyszeptałem. Kurwa mać! To nie miało tak wyglądać! Wszystko zepsułem. Wszyściuteńko.
Leila uniosła kawałek koszulki w górę. Po za bardzo widocznymi, wystającymi żebrami na jej brzuchu było widać duży fioletowy siniak. Przełknąłem ślinę. Niemożliwe, że to ja jej to zrobiłem.
-T-to ja?- zapytałem mając nadzieję, że odpowie 'nie'.
-Nie w całości, ale masz w to duży wkład. - uśmiechnęła się szeroko po czym opuściła materiał i zaczęła iść.
Odwróciła głowę w moją stronę i wypowiedziała kilka słów
-To bolało, mój najlepszy przyjacielu.- walnąłem ręką o betonową ścianę poczułem ból jednak nie przestałem. Ona cierpi przeze mnie. To ja zadałem jej ból. Ja. Nikt inny. A przecież niedawno obiecałem sobie, że nikt jej już nie skrzywdzi.
__________________________________________________
Hej, mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Spodziewaliście się tego? Bo ja nie!
Chciałabym, aby KAŻDY kto przeczytał ten rozdział go skomentował!
Rozdział miał być dodany wcześniej, ale jestem chora i nie miałam siły.
WAŻNA lub nieważna informacja.
Od teraz to opowiadanie publikuję również na wattpadzie :)
Więc jeżeli wolicie czytać tam, to zapraszam
http://www.wattpad.com/story/34168331-school-loser
__________________________________________________
Hej, mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Spodziewaliście się tego? Bo ja nie!
Chciałabym, aby KAŻDY kto przeczytał ten rozdział go skomentował!
Rozdział miał być dodany wcześniej, ale jestem chora i nie miałam siły.
WAŻNA lub nieważna informacja.
Od teraz to opowiadanie publikuję również na wattpadzie :)
Więc jeżeli wolicie czytać tam, to zapraszam
http://www.wattpad.com/story/34168331-school-loser
Świetny rozdział <3 Mam nadzieję, że dodasz szybko następny :) Pozdrawiam i weny życzę <33
OdpowiedzUsuńi-hate-my-life-jbff.blogspot.com
Wow brak slow i dobrze Justinowi niech go boli to co jej zrobil tak jak ja. Biedna dziewczyna kutde zal mi jej i ta jej matka jakas dziwna. @The UnfairLifes
OdpowiedzUsuńJezu nie wierxe że to zrobił, idiota
OdpowiedzUsuńSpieprzył wszystko po całości!
Szkoda mi Leili, jezu to naprawdę musi być trudne
Czekam na nn i zapraszam do siebie, dopiero zaczynam, dlatego mam nadzieję, że zajrzysz i skomentujesz, jeśli się spodoba<3
three-months.blogspot.com
Nie wierzę że on to zrobił!!!!! Szkoda mi Leili nie zasłużyła na to całe zło:(
OdpowiedzUsuńSwietne!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Leili :(( Oby pogodziła się z Justinem. Chociaż bardzo się zawiodłam na nim...
OdpowiedzUsuńJeju 😢 czekam na następny .....
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, a Justin stał się idiotą. Dobrze, że to zrozumiał.
OdpowiedzUsuńNie wierze w to co zrobił Justin! Jakt tak mógł :/ I to tylko, dlatego żeby dostać się do jakieś cholernej drużyny! Uhg...Mimo wszystko uwielbiam tego bloga :3
OdpowiedzUsuńJus to dupek myślałam że jest inny ale się pomyliłam dobrze chociaż że zrozumiał swój błąd
OdpowiedzUsuńJeju cudowny 💗💗
OdpowiedzUsuń