Pages

piątek, 27 lutego 2015

05.- Stupid mind.

                           Leila
Zostałam wepchnięta przez matkę tym samym potknęłam się o próg mieszkania upadając na podłogę. Mój policzek zetknął się z kamienną powierzchnią i byłam pewna, że pozostanie na nim jakiś ślad. Podniosłam się powoli przełykająć ślinę. Dłoń rodzicielki wylądowała na moim policzku podwajając ból z wcześniejszego zderzenia. 
-Jeszcze raz coś takiego zrobisz to obiecuję ci, że wylecisz z tego domu! - znowu się na mnie wydarła. Znowu. Ja chciałam tylko dobrze. Chciałam ułatwić innym życie. Nie chciałam dłużej tkwić w tym świecie. Ja chciałam tylko umrzeć.. Umrzeć i zapomnieć. A nawet tego nie potrafię zrobić. Jestem przegrana. Jestem ofiarą własnego losu. 
Odepchnęłam wszystkie myśli gdy poczułam mocne uderzenie w brzuch. Odruchowo przyłożyłam dłoń do obolałego miejsca. Już nawet nie chciało mi się płakać, bo to i tak w niczym by nie pomogło.
-A teraz idź do salonu i zajmij się dziećmi ja wychodzę!- odchrząknęła zamykając za sobą drzwi. 
Weszłam do pokoju gdzie zastałam dwie postacie oglądające telewizję. 
-Wyłącz to!-pisnęła dziewczynka zakrywając oczy.-Boję się, Bradleeeey- przeciągnęła słodko. 
-Oj przestań to nie jest takie straszne! - spojrzałam na ekran gdzie widniała jakaś krwawa bójka. Nie dziwne, że sześciolatce się to nie podoba.. 
-Bradley natychmiast to wyłącz.- chłopak wzdrygnął się lekko odwracając się, a potem się uśmiechnął wyłączajać telewizor. 
-Leila! Gdzie ty byłaś? Martwiłem się o ciebie.- powiedział cicho przyglądając mi się. -Chwila co ty masz na policzku? I dlaczego nie masz okularów?- spytał wykrzywiając twarz w grymasie. A no wiesz w szkole jest taki jeden, który szczerze mnie nienawidzi, zgniótł mi je dzisiaj rano, następnie próbowałam się zabić, ale Justin- nowy uczeń mnie uratował. Nawet nie wiem dlaczego to zrobił. Wylądowałam w szpitalu, a potem przyszła nasza matka i zaczęła się na mnie wydzierać, a no i jak wróciliśmy do domu to mnie kilka razy uderzyła.
-Postanowiłam się przewietrzyć, a potem się przewróciłam i tak jakoś wyszło.- wzruszyłam ramionami i przytuliłam się do niego. 
-Brad.. Wiesz, że ty i Lily jesteście dla mnie najważniejsi i zawsze będziecie? Na zawsze.
-Leila do czego zmierzasz?- rozluźnił lekko nasz uścisk, a jego brwi uniosły się ku górze. Tak bardzo ich kochałam i tak bardzo chciałam, aby nigdy nie działa im się krzywda. Bałam się, że pewnego dnia nasza rodzicielka uderzy jednego z nich.
-Do niczego. Po prostu chciałam się upewnić, że wiecie, że was kocham. 
-Kocham Cię moja najlepsza siostro. -Brad jako jedenastoletni chłopak na prawdę był odpowiedzialny. Często zajmował się Lily oraz był ze mną gdy go potrzebowałam.
-Ja też Cię kocham Leila- krzyknęła dziewczynka przebierając nogami w moim kierunku aż w końu wskoczyła mi na ręcę. Poczułam ból w okolicach brzucha, a z moich ust wydobył się jęk niezadowolenia, który natymiastowo zamieniłam na uśmiech. Przecież nie mogą się dowiedzieć, że coś jest nie tak. Pocałowałam malutką w czółko i delikatnie odstawiłam na ziemię.
-No to jak chcecie coś zjeść?- zapytałam rodzeństwa. Bałam się, że jak mnie nie było to nic nie jedli. Bo w końcu kto mógłby im coś zrobić? Po za tym nie mamy prawie nic do jedzenia. 
Pokiwali głową na tak i znów usiedli przed telewizorem. Dziewczynka wtuliła się chłopaka, a on mocno obiął ją ramieniem. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego rodzeństwa. Tak bardzo cieszę się, że ich mam. Nawet się nie zorientowałam gdy z moich oczu popłynęła łza. 
***
-Lily, Brad chodźcie na kolacje!- krzyk wydobył się z moich ust, bo wiedziałam, że inaczej mnie nie usłyszą. 
Blondyneczka wbiegła do kuchni, a tuż za nią pojawił się brunet, który podbiegł do niej i zaczął ją łaskotać. 

Pamiętam te czasy gdy byłam dzieckiem i marzyłam o tym aby wreszcie być nastolatką, za którą uganiają się chłopcy. Niestety ktoś tam na górze miał inny plan co do tego. Ile bym dała żeby znowu być taką małą sześcioletnią dziewczynką, która bawi się w chowanego z rodzicami i myśli, że jak zakryje dłońmi twarz to nie będzie widoczna. No bo przecież jak ja nie widzę innych to oni równie dobrze nie widzą mnie.

Podałam rodzeństwu kolację, a sama pokierowałam się do mojego pokoju. 
-Leila czemu nie zjesz z nami?- powiedziała dziewczynka przeżuwając kanapkę. 
-Jadłam już. Nie jestem głodna.- kłamstwo. Jestem cholernie głodna, ale nie chcę jeść. Nie mogę. Jedzenia ledwo wystarczyło dla nich. Nie chcę żeby byli głodni. Czuję, że to mój obowiązek zapewnić im normalne życie, bo na rodzicielkę nie mogą liczyć.

Weszłam do pokoju i otworzyłam szufladę, z której wyciągnęłam pudełeczko z lekami. Otworzyłam wieczko i wysypałam na rękę dwie tabletki. Przechyliłam głową do tyłu tym samym połykając je. Tylko one pozwalają mi spokojnie zasnąć.
Wdrapałam się na łóżko przymykając powieki. Natychmiastowo odpłynęłam w objęcia Morfeusza. 
                          Justin
Gdy wyszła wraz z matką ze szpitala bałem się. Cholernie się bałem, że może jej się coś stać. Wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka po dzisiejszej rozmowie z kapitanem drużyny koszykarskiej. Jak on miał? Mike? Tak Mike. 
Dobrze mi dzisiaj szła gra w kosza. Nauczyciel mnie pochwalił. Mike zaproponował dołączenie do drużyny. Ale postawił mi jeden warunek. Muszę kogoś upokorzyć. Zgodziłem się. Tak, kurwa zgodziłem się. Możecie już mówić jak głupi i bezmyślny jestem. Zgodziłem się zanim powiedział kogo mam upokorzyć.
Zgadnijcie kogo wybrał? Hm? Jakieś sugestie? Wybrał tą samą szatynką, z którą byłem w szpitalu. Ja nie chcę jej krzywdzić. 
___________________________
Hej, a więc 5 rozdział mamy już za sobą. 
5 komentarzy=następny! 

                     

5 komentarzy:

  1. Cholera, myślałam, że Justin jest dobrym człowiekiem, nie powinien się na to gpdzić pod żadnym pozorem, zwłaszcza, że celem okazała się Leila. Mam ogromną nadzieję, że zrezygnuje z tego chorego pomysłu, który nie poprowadzi do niczego dobrego. On wie, jak cierpi Leila. Wie, jako jedyny. Musi opamietać się w porę, bo inaczej ona nie będzie miała wsparcia w nikim. Czekam na następny, weny <3
    goodnight-sweetheart-ff.blogspot.com
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Mam nadzieję że Justin nie zgodzi się na to co kazał mu Mike . Tylko będzie chronił Leile przed debilami jej szkoły. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Bardzo mi się podoba
    Kurcze, szkoda mi Leili, nie dość, że jest nękana w szkole, to jeszcze w domu spokoju nie ma :/
    Ciekawe, czy Justin coś jej zrobi:(
    Nie moge doczekać się nastepnego!

    Zapraszam do siebie:
    three-months.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie wierzę, że to.zrobie, ale pewnie zrobi... ech. Ona ma takie wspaniałe rodzeństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Leila jest na prawde biedna mam nadzieje że Justin jakoś się wyplącze z tej umowy z Mikem ach i jeszcze jedno śliczne zdjęcie Jusa pod rozdziałem

    OdpowiedzUsuń