Pages

niedziela, 15 lutego 2015

01. - A new student.

 Leila

 Poprawiłam torbę na ramieniu, wzięłam głęboki oddech i pchnęłam drzwi. Zbiegłam po schodach i pokierowałam się do szafek. Do moich uszu dobiegł dźwięki kilku obraźliwych słów w kierunku mojej osoby. Spuściłam głowę i starałam się tym nie przejmować, to dla mnie codzienność. Stanęłam na przeciwko mojej szafki, wpisałam kod i złapałam za uchwyt. Pociągnęłam mocno, ale nic z tego więc pociągnęłam jeszcze raz. Nadal nic. Walnęłam kilka razy, zawsze działało. Niestety. Nie dziś. Usłyszałam szepty, no cóż to w końcu szkoła. Jednakże wydawało mi się to dziwne, ponieważ tutaj każdy wyraża swoje zdanie głośno. No dobra.. każdy oprócz mnie. Zdjęłam jeansową kurtkę i spojrzałam za siebie. Moim oczom ukazał się dobrze zbudowany i jakże piękny chłopak. Miał śliczne czekoladowe oczy oraz pełne malinowe usta, które co chwilę zwilżał językiem. Jego włosy były ułożone na żel co jest zgodne z dzisiejszą modą. Na sobie miał jeansy, luźną białą bokserkę i skórzaną kurtkę, a jego stopy zdobiły czerwone supry. Jednym słowem wyglądał zmysłowo. Spanikowałam gdy okazało się, że zmierza w moim kierunku. Natychmiast odwróciłam głowę i ślepo wpatrywałam się w szafkę. Liczyłam na to, że może jakoś mnie nie zauważy. Jeden prześladowca mi zupełnie wystarcza. Poczułam dłoń na ramieniu i ciepły oddech. Niepewnie odwróciłam się w jego stronę jednak nie zdobyłam się na odwagę i nie spojrzałam mu w oczy.
-Słu- Słucham?- zająkałam się ledwo słyszalnym głosem na co on cicho zachichotał.
-Hej, biorąc pod uwagę, że jest już..- spojrzał na rękę jednak nie było tam zegarka - cóż jest z pewnością późno, a mi nie chcę się błąkać po tej szkole. Czy wiesz gdzie jest szafka numer 293?
-Uhm.. Tak. J-ja mam szafkę 292 więc tw-twoja jest na przeciwko.- powiedziałam nieco głośniej i chciałam go wyminąć lecz zagrodził mi drogę wystawiając rękę.
-Na jakie ty lekcje chodzisz, że nie bierzesz książek, co?- spytał z lekką kpiną w głosie spuszczając rękę wzdłuż jego ciała.
-Uhm.. No wiesz m-mam tu torbę- wskazałam rękę na pasek przewieszony przez ramię. Spojrzał na nie i się zaśmiał
-Przecież tam ci się nic nie zmieści.
Zignorowałam go i zwróciłam się do szafki ponawiając próbę jej otwarcia. Szarpnęłam mocno, ale nic się nie stało. Sfrustrowana westchnęłam i spuściłam głowę. Chłopak przesunął mnie lekko i sam zaczął robić coś przy szafce. Odwróciłam się w stronę innych uczniów, którzy stali w osłupieniu przyglądając się szatynowi. Nic dziwnego w końcu kto by chciałby rozmawiać, przebywać lub co dopiero pomagać największemu nieudacznikowi świata. Jakby tylko o tym wiedział pewnie nawet by się do mnie nie zbliżał. Pewnie i tak zaraz wszystko się wyda. Otworzył szafkę po uporczywej walce z nią, lekko się skrzywił i podrapał po karku zauważając widok przed sobą. Moja szafka była cała w jakieś okropnej zielonej mazi, a na wewnętrznej stronie drzwiczek była napisane wielkimi literami 'LOSER'. Szybko zatrzasnęłam szafkę i wybiegłam ze szkoły. Jasne, że to sprawka Mike'a. Ten koleś uczepił się mnie już od początku szkoły. Nawet nie wiem co ja mu zrobiłam. Cały czas o tym myślałam. Przetwarzałam każdy dzień w mojej głowie aby upewnić się, że nigdzie nie popełniłam błędu. Wydawało mi się, że jestem miłą osobą i nigdy nikogo nie zraniłam. No, ale chyba on to robi przez coś nie? Przecież on każdego dnia robi mi piekło z życia. Musi być coś na rzeczy. Moje myśli tym razem powędrowały do tego nowego. 'Ten nowy' to dobre określenie zważając na to, że nie mam pojęcia jak ma na imię. Jest zniewalająco przystojny co oznacza, że będzie z tych popularnych, a wokół niego będą się kręcić szkolne dziwki zwane cheerleaderkami. Postanowiłam wrócić do domu, bo szkoły z pewnością nie chcę dziś widzieć. Niech chcę jej w ogóle już widzieć.
Stanęłam przed blokiem wyciągając klucze. Odnalazłam je w kieszeni po długim poszukiwaniu i niepewnie przekręciłam klucz w zamku. Jeden krok, drugi, trzeci  wchodziłam po schodach jak najciszej mogłam. Piątre piętro bez windy, to jest to. Poprawiłam okulary na nosie i nacisnęłam na klamkę tym samym otwierając drzwi. Zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę na wieszak.
-Czemu nie jesteś w szkole?!- krzyk mojej matki wypełnił pomieszczenie przypominając mi o tym, że tu też nie mogę żyć spokojnie. Znowu się zaczyna..

Justin

Wow. Ta dziewczyna jest mega wstydliwa. Gdy tylko coś powiedziałem ona nie mogła odpowiedzieć bez zająknięcia się! Ciekawe czy ma tak zawsze czy ja tak na nią działam. W końcu zdaję sobie sprawę, że jestem seksowny. Swoją drogą ona też jest całkiem niezła. Długie lśniące włosy, piękne oczy, które udało mi się zobaczyć pomimo iż nie utrzymaliśmy kontaktu wzrokowego. Były błękitne. Najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałem. No dobra są na miejscu trzecim. Poprzednie zajmują oczy mojej mamy i młodszej siostry. Na nosie znajdowały się duże kujońskie okulary, które moim zdaniem dodawały jej tylko uroku. Miała czarne obcisłe rurki, które idealnie podkreślały jej długie nogi oraz pupę. Białą koszulkę na ramiączka oraz zawiązaną przez pas kurtkę. Dosyć skromnie, zdaję sobie sprawę, że nie były to żadne markowe ciuchy, ale wyglądała na prawdę ładnie. Przyglądałem się szafce z pewnie dziwnym wyrazem twarzy. Chyba nie jest specjalnie lubiana w szkole. Spojrzała tempo na kartkę zawieszoną na drzwiczkach i mocno nimi trzasnęła. Następnie zarzuciła na siebie kurtkę i szybko wybiegła ze szkoły. Rozważałem pójście za nią, ale to mój pierwszy dzień w szkole nie chcę od razu wpakować się w kłopoty. Podszedłem do swojej szafki i ustawiłem kod. Otworzyłem i wpakowałem wszystkie książki, które będą tu raczej potrzebne. Spojrzałem na plan, który dała mi jakaś kobieta w sekretariacie. Jak się okazuje, mam teraz matematykę. Wziąłem potrzebne książki i zatrzasnąłem szafkę. Szybkim krokiem podszedłem do klasy, po drodze usłyszałem kilka tekstów w moim kierunku typu 'Hej nowy', 'Jak masz na imię' lub 'Trzymaj się z daleka od tej ofiary'. Zapukałem do drzwi następnie je otwierając. Nauczyciel odwrócił głowę w moją stronę i wstał. Miał około 50 lat i nazywał się R. Smith co wynikało z jego plakietki zawieszonej na za bardzo opinającym się swetrze.
-Ekhm. Justin od teraz jest uczniem naszej szkoły i będzie waszym nowym kolegą - mężczyzna przebijał się głosem poprzez bandę pierwszoklasistów, którzy nieustannie gadali.
-Cześć- wypaliłem krótko i poszedłem w stronę jedynej wolnej ławki. Wszystkie oczy skierowane były w moim kierunku. Człowieka nie widzieli? Miałem ochotę im coś powiedzieć, ale zrezygnowałem. Lekcja się rozpoczęła, a ja przez cały czas bazgrałem coś w zeszycie. Wiecie.. Matematyka to nie mój ulubiony przedmiot. Reszta lekcji minęła dosyć szybko. Ciągle zastanawiałem się co jest tej dziewczynie. Wybiegła tak po prostu ze szkoły i nie raczyła przyjść na lekcje. Nie ukrywam, chętnie bym na nią popatrzył. 
_________________________________________________________
Jak myślicie czy Justin poczuje coś do Leili? Myślicie, że dzięki Justinowi Leila nie będzie więcej prześladowana w szkole?

4 komentarze:

  1. Wiesz jak ja to kocham... *o*
    Justin taki dobry tutaj, mam,nadzieje,że cała banda nie przekona go do 'ich zdania' no i ,że Justin dojdzie jej prawdziwej historii.
    Czekam,czekam, czekam 👌

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze tego nie wiem, ale mam przeczucie, że Justin pomoże Leili, że będzie ją bronił i może nauczy odwagi. Oby nie był takim samym dupkiem, jak reszta szkoły, ona na to nie zasłużyła. Weny i czekam na kolejny :)
    goodnight-sweetheart-ff.blogspot.com
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy rozdział jest świetny! ksnxisbdksjsnzjs właśnie dodaję twojego bloga do zakładek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej jestem nowa w tym gronie po przeczytaniu pierwszego rozdziału dodaje to opowiadanie do jednego z moich ulubionych

    OdpowiedzUsuń